Szybki kontakt
-
ul. Wesoła 36
42-202 Częstochowa
Polska
Sanctus - 34 300 00 88
- kontakt@sanctus.com.pl
Włodzimierz Zatorski OSB - Kryzys małżeństwa?
Ojciec Piotr Rostworowski, wpierw benedyktyn z Tyńca, a potem kameduła, swoisty wzór starca, mądrego mnicha, powiedział kiedyś o małżeństwie: „to najsurowszy z zakonów!”. I tak w pewnej perspektywie to wygląda. Kiedy ludzie patrzą na zakonnika, to pojawia się w nich współczucie – chyba raczej współczucie niż podziw – że musi on wyrzec się wszystkiego i żyć w posłuszeństwie przełożonym. Otóż jestem w klasztorze trzydzieści lat i przeżyłem jak dotąd pięciu opatów! A w małżeństwie macie jednego opata dozgonnie i do tego codziennie jesteście z nim w bardzo bliskiej relacji, widzi on dokładnie, co i jak robicie, zna was na wylot, zna słabości i upodobania…, nieustannie macie go „na karku”! Taka perspektywa wydaje się właśnie przerażająca!
Do tego dodajmy zasadniczą prawdę odnoszącą się do życia człowieka, że najcenniejszym darem, jaki posiadamy, to nasza wolność, którą Bóg absolutnie szanuje. Kiedy sobie zdałem sprawę, do jakiego stopnia Bóg szanuje moją wolność, to się przeraziłem! Nie ma cenniejszego daru nad wolność. Natomiast w małżeństwie jest ona bardzo mocno związana z wolą drugiego człowieka, co powoduje, że przerażenie stałego, dozgonnego powiązania z drugim staje się wręcz nie do zniesienia! Wiemy przecież, że w każdym małżeństwie, jak w każdej relacji osobowej, pojawiają się spory, napięcia, rozbieżności w pragnieniach i dążeniach…, co w konsekwencji prowadzi do kryzysów. Są one nie do uniknięcia, szczególnie gdy uwzględnimy to, że każdy człowiek ma swoje upodobania, pragnienia, a w tej materii pomiędzy kobietą i mężczyzną istnieją bardzo duże rozbieżności, a nawet znaczna różnica w sposobie myślenia i wartościowania.
Natomiast ta sytuacja inności wzajemnej, rozbieżności w upodobaniach i pragnieniach staje się paradoksalnie wielką szansą dla rozwoju obojga. Księga Rodzaju, mówiąc o stworzeniu człowieka, mówi od razu o stworzeniu dwojga. W pierwszym opisie czytamy, że Bóg stworzył ich mężczyzną i niewiastą. Nie chodzi przy tym o zwykłe stwierdzenie faktu, że istnieją mężczyźni i kobiety, ale o to, że takie partnerstwo jest konieczne dla tego, by człowiek mógł stać się sobą. Brutalnie mówiąc, indywidualny człowiek jest „niedorobiony”. Dobrze oddaje to drugi opis stworzenia, w którym Pan Bóg ulepił Adama z prochu ziemi i umieścił go w raju, wspaniałym ogrodzie, gdzie miał wszystko, czego mógł zapragnąć, mnóstwo owoców do jedzenia, panowanie nad zwierzętami, mógł robić, co zechce, poza zrywaniem owocu z jednego drzewa. Wydawałoby się, że nic lepszego jak żyć i nie umierać! Ale Adam był smutny, wiecznie smutny, co oznacza, że nie żył w pełni, nie był sobą. Dopiero gdy Bóg stworzył mu Ewę z jego boku, czyli mającą tę samą naturę, ale wyraźnie odrębną i inną niż on sam, pojawiła się u niego radość i chęć do życia! Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! (Rdz 2,23) (Włodzimierz Zatorski OSB)